Jest rok 1968, The Beatles wydali kolejną płytę, w Stanach trwały protesty przeciwko wojnie w Wietnamie, a polscy studenci wyszli na ulice, aby strajkować. To właśnie wtedy fabrykę opuścił mercedes L710, który dzięki staraniom pasjonatów z MPO dostał szansę na drugie życie.
Samochód odmalowano pomarańczowym lakierem, a rekonstrukcja przypominała skomplikowaną operację. Wymagała zgromadzenia planów i starannych przygotowań. Prace przy podwoziu trwały ponad dwa lata, a zabudowa została skonstruowana w ciągu intensywnych 4 miesięcy. Wiele niezbędnych części przyjechało z magazynu części zamiennych do zabytkowych aut w Niemczech. Odmłodzony i postawiony na... koła staruszek dostał nowe życie wiosną 2009 roku. Jak do tego doszło?
Zapomniany i wysłużony senior został znaleziony przez ówczesnego głównego mechanika warszawskiego MPO. Auto tkwiło gdzieś na wsi, za stodołą i było skazane na odejście w samotnej bezproduktywności. Do niecodziennego odkrycia doszło w czasie, kiedy MPO kupowało partię nowoczesnych mercedesów. Zarząd Spółki zdecydował się odkupić „staruszka” od prywatnego właściciela. Później rozpoczęła się intensywna praca nad odmłodzeniem zabytkowego mercedesa. Zajęcie wymagało smykałki pasjonatów, którzy w warsztatach pracowali „po godzinach”. Dwóch pracowników Spółki poświęciło niemal 3 lata na rekonstrukcję zapomnianego mercedesa. Szacunek dla seniora dało się odczuć nawet w garażu, gdzie 52-latek otrzymał honorowe miejsce.